Archiwum marzec 2009


poland
Autor: basketdominet
Tagi: basketball   nasza klasa   koszykowka   pilka   koszykowa  
27 marca 2009, 12:02

Zobacz w powiększeniu... - W tym wszystkim najbardziej jest mi szkoda zawodników i kibiców. Na kilka spotkań przed końcem rozgrywek zasadniczych i z realnymi szansami na dobre występy kolejno w pre-playoff i playoff, sezon został poddany i wywieszono białą flagę - mówi Patrick Okafor, który obecnie gra w Barons/LMT Ryga.


Łukasz Brylski: Naszej rozmowy nie sposób zacząć od innego pytania - Co czułeś po tym, jak dowiedziałeś się, że nie jesteś już zawodnikiem zespołu z Ostrowa Wielkopolskiego?

Patrick Okafor: Co tutaj dużo mówić, byłem zły. A sposób w jaki do tego doszło jeszcze bardziej mnie rozzłościł. Tak nie powinno się postąpić. W tym wszystkim najbardziej jest mi szkoda zawodników i kibiców. Na kilka spotkań przed końcem rozgrywek zasadniczych i z realnymi szansami na dobre występy kolejno w pre-playoff i playoff, sezon został poddany i wywieszono białą flagę.

W mediach pojawiły się informacje, że rozwiązano z Tobą kontrakt z dwóch powodów: wysokiego kursu dolara i słabszej postawy w ostatnich meczach. Możesz odnieść się do tych zarzutów?

- To kompletne bzdury! Na każdym treningu pracowałem bardzo ciężko. Nie skarżyłem się nikomu i z tego co wiem, to nikt w klubie nie narzekał na mnie. W mediach pojawiły się także informacje, że doszło do spotkania ze mną i moim agentem w sprawie obniżenia zarobków. Nic takiego nie miało miejsca. Zawodziłem swoją drużynę? Byłem trzecim strzelcem zespołu (13.9), najlepiej zbierałem piłki (6.9), a oni mówią, że nie spełniałem oczekiwań? Klubu w obliczu kryzysu nie było na mnie stać. Stworzyli historyjki, które stawiały mnie w złym świetle. Uważają się za profesjonalistów, ale nie potrafili godnie się zachować i powiedzieć prawdy.

Trener Andrzej Kowalczyk rozmawiał z Tobą przed lub po rozwiązaniu kontraktu?
- Nie, zresztą nie miałbym mu nic do powiedzenia. Rozmowa z nim byłaby czystą stratą czasu. Trener nie potrafił zachować się jak prawdziwy mężczyzna, nie zadzwonił i nie umówił się na spotkanie. To było bardzo nieszczere zachowanie z jego strony.

Od całej sprawy minęło kilka dni. Jak z perspektywy czasu oceniasz swoją przygodę z Atlasem Stalą Ostrów Wielkopolski?

- Jak pewnie wywnioskowałeś z moich wcześniejszych wypowiedzi, to jestem bardzo rozczarowany obrotem spraw. Przed sezonem byłem pełen optymizmu. Mieliśmy ciekawy skład, jednak mecze w Polskiej Lidze Koszykówki zweryfikowały rzeczywistość. Nie wygraliśmy kilku spotkań, które powinniśmy rozstrzygnąć na naszą korzyść. Wychodziliśmy na prostą, ale wszystko się rozpadło.

Na Twoje nieszczęście stało się to po zamknięciu okienka transferowego. Miałeś sporo ofert?

- W trakcie sezonu pytało o mnie kilka klubów. Były to fajne propozycje. W Ostrowie zachowano się jednak nieuczciwie i zwolniono mnie tuż po zamknięciu okienka. Dlatego nie mogłem szukać pracy w Polsce. Jeśli dołożymy do tego kryzys finansowy, to ofert nie było już tak dużo.

Tym samym znalazłeś się na Łotwie i grasz w ekipie Barons/LMT Ryga. Czy to była najlepsza z możliwych propozycji kontraktowych?

- W obecnej sytuacji tak. Mój nowy zespół ma ciekawy skład. Jesteśmy w stanie powalczyć w lidze. Muszę się zgrać z nowymi kolegami. Mam nadzieję, że będę miał spory wkład w zwycięstwa i końcowy sukces. Obecnie zajmujemy piąte miejsce, ale są zaległe mecze i wierzę, że uda nam się odegrać wiodącą rolę w rozgrywkach.

W zespole Barons/LMT dołączyłeś do włocławskiej kolonii. Grają bowiem tam Armands Skele i Danius Adomaitis. Rozmawiałeś z nimi na temat Anwilu?

- Owszem, wypytali mnie o drużynę. Skele mi opowiedział o Włocławku i dobrej współpracy z trenerem Urlepem. Nie był jednak zbyt wylewny. Co innego Adomaitis, któremu bardzo się podobało w Twoim mieście. Żałował, że nie miał okazji grać w Hali Mistrzów, a jedynie w starej hali. Trochę mu dogryzałem z tego powodu, bo nowy obiekt robi kapitalne wrażenie (śmiech).

Ostatnio dosyć często można było Cię oglądać na trybunach Hali Mistrzów…

- Nie tylko na trybunach. Dzięki uprzejmości klubu korzystałem z siłowni i innych obiektów. To pozwoliło mi utrzymać dobrą formę. Miło, że w Anwilu dba się nie tylko o obecnych zawodników ale również o byłych. Już mówiłem prezesowi Polatowskiemu, że za takie podejście klub jest szanowany i każdy chce tu grać.

Jeśli jesteśmy przy temacie Anwilu, to jak oceniasz zespół?

- Anwil to mocny zespół jeśli wszystko dobrze funkcjonuje. Kilka spotkań przegrali w dość dziwny sposób, kiedy trwonili wysoką przewagę. Powodem było to, że za bardzo opierali się na rzutach z dystansu. Tracili także koncentrację, co wykorzystywali rywale i wracali do gry. Jeśli będą grać skupieni przez cały mecz to mogą zdobyć Mistrzostwo. Świetną robotę robi Koszarek. Ten facet pozytywnie mnie zaskoczył. To wyższa półka niż w poprzednim sezonie. Dzięki niemu pozostali zawodnicy grają lepiej. Problemem są kontuzje, które ich trapią. Zła passa musi się kiedyś skończyć i kiedy odzyskają wszystkich zawodników, to będą diabelnie mocni.

podatki - misfist - hard